piątek, 11 stycznia 2013

List do rodziców

W najnowszym numerze ogólnopolskiego kwartalnika harcerskiego "Gniazdo" ukazał się świetny list do rodziców, napisany przez hufcowego warszawskiego, Błażeja Marzocha HR. Może niektórzy mają już ten numer, część nakładu może jeszcze być w drodze, ale chcielibyśmy umożliwić przeczytanie go także tym, który nie dostają Gniazda.

List skierowany jest do rodziców ale polecamy serdecznie każdemu, szczególnie gałęzi szefów. Jak napisała nasza hufcowa, Agata Czuba wędr., do szefowych lubelskich:

"Świetna motywacja i inspiracja do współpracy z rodzicami, a także dobra lekcja służby dla nas: oni mogą, mają czas, to dlaczego ja tak często szukam wymówek? Może moje większe zaangażowanie w harcerstwo zależy tylko od lepszej organizacji czasu?" 

List zamieszczony poniżej:





LIST DO RODZICÓW
Skauting potrzebuje wsparcia rodziców

W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi! W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie! Nie opuszczajcie się w gorliwości! Bądźcie płomiennego ducha! Pełnijcie służbę Panu!
(List do Rzymian 12, 10-11)

Szanowni Państwo!


Na początku niech będzie mi wolno Państwu pogratulować córki lub syna, którzy podjęli decyzję o wstąpieniu do Skautów Europy. Z całego serca zapewniam, że wspieranie ich w tej decyzji jest dobrym wyborem. Zrobimy wszystko, aby nie zawieść Państwa zaufania.

Skauci Europy to ruch wychowawczy. Prawdopodobnie nie odpowie on na wszystkie problemy i wyzwania piętrzące się przed rodzicami. Z pewnością może on być jednak dużym wsparciem dla wspaniałego trudu wychowawczego, podejmowanego przez Państwa każdego dnia.

Naszą ambicją jest pomóc rodzicom wychować ich dzieci, lecz na tym nasze marzenia się nie kończą. Pragniemy także wśród Państwa rozbudzić entuzjazm działania na rzecz innych, a szczególnie udziału w tym – jak wierzymy – Bożym dziele.

Jak rodzic został harcerzem

Zdzisław ma 37 lat, kochającą żonę i właśnie urodziło mu się trzecie dziecko. W miarę stabilna praca, kredyt i od kilku miesięcy odkładany remont kuchni. Rok temu spotkał skautów, do których posłał najstarszego syna, Staśka. Właśnie podczas Przyrzeczenia syna bardziej zainteresował się tematem. „To Przyrzeczenie jest naprawdę do końca życia?” Na spotkaniu rodziców szczepowy zaprasza ojców na coroczną pielgrzymkę Skautów Europy na Święty Krzyż. Zdzisław jedzie, choć sam nie wierzy, że to robi. Nikomu w pracy nie przyznaje się, po co bierze w piątek urlop.
Zdzisław wraca ze Świętego Krzyża i na najbliższą zbiórkę wilczków, do których trafia jego drugi syn, przychodzi już w mundurze. Chwilę potem składa Przyrzeczenie i postanawia pomagać przy gromadzie wilczków.

Przykładów zaangażowania dorosłych w ruch Skautów Europy mamy coraz więcej. „Skauting jest rzeczą prostą” jak mawiał legendarny lord Baden-Powell, twórca naszej metody wychowawczej. Przekonuje się o tym każdy, kto zetknie się z nami trochę bliżej. Skauting opiera się na systemie zastępów, przyrzeczeniu, prawie, samowychowaniu, aktywnościach na łonie przyrody, przygodzie oraz wierności trwałym wartościom. Tylko tyle i aż tyle.

Jednym z naszych codziennych wyzwań jest motywowanie licealistów i studentów do podjęcia służby w skautowej gromadzie lub drużynie. Jest dużo szlachetnej młodzieży, która podejmuje się tego wolontariatu. Jednak nie zawsze łatwo jest zachęcić do działania. Również dla młodych po przebytej skautowej formacji, każda okoliczność jest dobra, aby znaleźć wymówkę od podjęcia się służby: gdy zacznę studia lub gdy je skończę; gdy szukam pracy, gdy ją znajdę lub gdy nie mogę jej znaleźć; gdy szukam współmałżonka lub gdy go znajdę; gdy przygotowuję się do ślubu lub gdy jestem po ślubie; gdy urodzi mi się dziecko - pierwsze, drugie itd.

Zaangażowanie rodziców zbija te wszystkie argumenty za jednym zamachem. Ty, student, nie masz czasu? Spójrz na rodzica, który pracuje zawodowo i zajmuje się dziećmi, a znajduje czas także na prowadzenie zbiórek i organizowanie wyjazdów dla wilczków lub harcerzy.

Wymieńmy kilku takich dorosłych: Jadwiga Szuba – 2 dzieci, szczepowa w Krakowie; Dorota Tyzo – 4 dzieci, akela w Otwocku; Ania Giszczak-Dobek – 2 dzieci, drużynowa w Warszawie; Jarek Głażewski – 2 dzieci, akela w Rybniku; Mirek Zapała – 2 dzieci, przyboczny w Józefowie; Robert Nuszkiewicz – 6 dzieci, szczepowy w Falenicy.
Zachęcam do odsłuchania 22-minutowego świadectwa pt. „Skauting – rodzinny biznes”, autorstwa Pawła Zejera, jednego z rodziców-szefów skautowych. Paweł jest inżynierem, menedżerem i wykładowcą. Ma żonę i szóstkę dzieci. Trzy lata temu założył mundur i zaczął pomagać jako przyboczny w gromadzie. Następnie przez dwa lata służył jako akela w Józefowie. We wrześniu 2012 roku przekazał stworzoną przez siebie gromadę wilczków jednemu z przybocznych, a sam założył nową w Otwocku. Na pierwszej zbiórce otwockich wilczków było 26 chłopców.
Wypowiedź Pawła została wygłoszona do rodziców podczas Dnia Modlitw za Skautów Europy w Górze Kalwarii w 2011 r. Jest dostępna pod linkiem: http://skauci-europy.pl/pressroom.

Odnowić w sobie entuzjazm

 Po co daję te wszystkie przykłady? Abyśmy zauważyli, że wzięcie udziału w tym pięknym dziele wychowania młodych ludzi jest dla każdego osiągalne. To nie jest droga dla wybranych. Każdy z nas ma możliwości. Czy wspomniane przeze mnie osoby to nadludzie? Nie sądzę. Jedno jest pewne: zaangażowali oni swoje talenty, czas i wszelkie inne środki, którymi dysponują, aby bezinteresownie działać na rzecz dzieci i młodzieży.
Czy rodzice w mundurach to fanatycy? Niedojrzali dziwacy? A może dorośli niemający pomysłu na wolny czas? Nic z tych rzeczy. Miałem okazję poznać ich wielu i przekonałem się, że harcerstwo często nie stanowi ich jedynej życiowej pasji. A co najważniejsze, są to przykładni ojcowie i matki, zaangażowani chrześcijanie, których działalność skautowa wynika z głębokich inspiracji i szlachetnych pobudek, takich jak miłość do Boga, bliźnich i Ojczyzny.

Często stawiam tego typu osoby jako przykład dla młodych szefów i dowód, że pogodzenie służby w harcerstwie z codziennymi obowiązkami jest możliwe. Posiadając rodzinę ma się przecież dużo mniej czasu wolnego. Ale mimo to liczni dorośli znajdują czas na służbę. Mam ten zaszczyt, że współpracuję jako hufcowy z wieloma takimi osobami. Są to dla mnie prawdziwi świadkowie Chrystusa. Ich przykład może nas zawstydzać, lecz przede wszystkim powinien nas pobudzać do większej hojności i wymagania od siebie.

Wsparcie czy postawa roszczeniowa?

Państwa postawa jako rodziców harcerek i harcerzy ma olbrzymie znaczenie. To nie jest obojętne, czy znacie akelę i drużynowego, czy interesujecie się tym, co robi, w jaki sposób i z jaką częstotliwością z nim rozmawiacie, czy proponujecie wsparcie. Czy pomagam skautom? A może moja postawa jako rodzica jest roszczeniowa? Jak można pomagać?

Przez cały pięcioletni okres moich studiów byłem drużynowym 11. Drużyny Warszawskiej. Dziesiątki wyjazdów, setki wydarzeń, spotkań i rozmów. Wspaniały czas, który widzę jako czas łaski i wzrastania, szczególnie dla mnie jako szefa skautowego. Ten czas nie byłby w połowie tak owocny, gdyby nie postawa rodziców moich harcerzy.

To było zachwycające, z jaką chęcią, taktem i życzliwością rodzice zapraszali w odwiedziny: na obiad, kolację, herbatę lub rodzinną uroczystość. Okazywali wdzięczność za mój trud. Dziękowali. Prezentem był każdy uśmiech matki i mocny uścisk dłoni ojca, gdy odbierali syna z wyjazdu. Zainteresowanie tym, jak idzie mi na studiach, jak miewa się moja rodzina. Kierowane do mnie słowa troski tyle razy sprawiały, że nabierałem wiatru w żagle. „Druhu, modlimy się za druha” - czy może istnieć lepsza motywacja do działania i pracy nad sobą?


Aby pomóc nie trzeba zakładać munduru

W mojej drużynie były wspaniałe matki i ojcowie, różnych profesji i posiadający talenty w rozmaitych dziedzinach. Z dwoma rodzicami lekarzami konsultowałem skład apteczki oraz do nich jako pierwszych dzwoniłem w przypadku zachorowań. Jeden tata załatwił ubezpieczenie, drugi kupił sprzęt, trzeci jedzenie, czwarty i piąty zawieźli wszystko na miejsce obozu, szósty zamówił brakujące mundury, siódmy pożyczył auto na obóz, ósmy jako skarbnik drużyny rozliczył wyjazd. Pewna mama, artystka, zainicjowała i zorganizowała z zastępem przedstawienie w parafii. Kolejna wykonała korektę stylistyczną opublikowanej „Kroniki Obozu” we Francji. Wigilię drużyny też częściowo przygotowywali rodzice: potrawy, przystrojenie sali i stołów, ktoś załatwił opłatek, kto inny sprzęt grający, paru rodziców po wszystkim posprzątało. Każdy za coś odpowiadał i dzięki temu wszyscy mogli świętować. Ileż dofinansowań zawdzięczamy rodzicom! Od firm, osób prywatnych, instytucji publicznych. Co obóz kilka rodzin wpłacało dodatkową składkę pieniężną, abym mógł dofinansować wyjazd chłopcom gorzej usytuowanym materialnie. 

Rodzice sami szukali sposobności, aby pomóc. Pytali, co jeszcze mogą uczynić: nie tylko dla naszej drużyny, ale dla innych – również dla wypromowania skautingu (artykuły w prasie, wizyty skautów w radiu, akcje plakatowe). Podczas spotkań w szerszym lub węższym gronie rodziców harcerzy dochodziło nieraz do burzy mózgów. Ileż było pomysłów, co jeszcze można zrobić. A potem realizacja. Prawdziwe poczucie współodpowiedzialności za nasze dzieło.

Kilku rodziców weszło na całego. Janusz Korzeniowski złożył Przyrzeczenie i został moim szczepowym mając 50 lat. Dwóch innych ojców po czterdziestce założyło gromadę wilczków: Maciej Kornacki – ojciec szóstki dzieci i Piotr Sobierajski – ojciec dziewiątki. Zaraz potem Teresa Konopka, mama jednego z zastępowych, stworzyła tuż obok gromadę dziewczynek, a od niedawna jest tam szczepową.

Ruch należy do Państwa

Niegasnący entuzjazm. I wsparcie w codziennych sprawach drużyny. Szefa skautowego nie interesują kwieciste słowa i zachwyt, jak to on się poświęca. Nie jesteśmy cierpiętnikami, wręcz walczymy z taką postawą. Skauting to radosne działanie, w którym widzimy także miejsce dla rodziców. Potrzebujemy Państwa mądrości życiowej i rozsądku. Szefami Państwa dzieci są młodzi ludzie, którzy dopiero się kształtują. Im też trzeba pomóc dorosnąć. Było tak w moim przypadku, za co jestem bardzo wdzięczny. Wiele razy rodzice moich harcerzy komunikowali mi swoje spostrzeżenia i obawy, dostrzegali plusy i minusy, dawali cenne rady. Mówili o tym, co dzieje się z chłopcami, czym żyją, z czym się borykają i czego potrzebują. Rodzice-partnerzy, z którymi grałem do jednej bramki. Pokazywali mi, że oni też są właścicielami tego dzieła i dlatego chcą o nie dbać.

Prosimy o pomoc. O najbardziej palących potrzebach w lokalnym środowisku dowiedzą się Państwo od szczepowego, akeli bądź drużynowego. Niech przy każdej gromadzie czy drużynie powstanie rodzicielski komitet wsparcia. Jego podstawowe zadanie to odciążyć akelę i drużynowego, aby mogli poświęcić jak najwięcej czasu pracy wychowawczej. Państwa wsparcie w formalnej rejestracji wyjazdów, kontakcie z urzędami, rozliczeniach finansowych i innych powszednich sytuacjach będzie bezcenne.
Mają Państwo dziecko w gromadzie wilczków lub drużynie harcerskiej? To bardzo dobrze. Ale tym bardziej prosimy o pomoc w stworzeniu nowej gromady bądź drużyny Skautów Europy. Raczej nie powstaną one z dnia na dzień. Lecz już dziś warto poczynić pierwsze kroki, czyli szukać i znaleźć licealistów oraz studentów, których wyszkolimy na przyszłych szefów. Zacznijmy od najbliższego sąsiedztwa.

Nie bądźmy bierni i bezradni wobec naszych młodych. Wychowanie nowych pokoleń nie może czekać na lepsze czasy. Zróbmy zryw społeczny. W naszej miejscowości, dzielnicy, parafii. Tu i teraz. Życzę powodzenia!

Błażej Marzoch HR
hufcowy warszawski
pracuje jako konsultant w międzynarodowej firmie doradczej